12. Druga strona medalu
-Darujcie sobie...ok? Myślicie,że tego nie widzę? Ani ja,ani zapewne ona nie chcemy waszej litości.-odwróciłem się w kierunku bramy,lecz zanim zdążyłem ruszyć się z miejsca poczułem szarpnięcie, a następnie mocne uderzenie w twarz, które odrzuciło mnie na kilka metrów do tyłu.
-Luke!-Julia z przerażeniem rzuciła się w stronę blondyna,chwytając go za pięść,którą chwilę temu czułem na lewej stronie twarzy.
-Należało mu się! Należało za tą pieprzoną głupotę,która zniszczyła im życie! Zachowują się jak rozkapryszone bachory,które myślą,że ucieczką od siebie są w stanie o wszystkim zapomnieć! Nie mogę zdzierżyć tej całej pokręconej gry,którą codziennie odstawiają! A ja muszę stać obok i ze spokojem na to patrzeć i nawet nie jestem w stanie pomóc,przez ich cholerny ośli upór! Oboje są jedną,wielką głupotą!
Zszokowany wpatrywałem się w Hemmingsa,którego wzrok rozrywał mnie na kawałki. Oddychał płytko, mocno zaciskając szczękę i pięści,którymi w każdej chwili był zadać mi kolejny coś.
Próbowałem tworzyć usta,aby coś powiedzieć,lecz moją uwagę zwróciło kilku gapiów,wśród których wyłapałem jedną postać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz