Rozdział 6
Miałam problemy z złapaniem oddechu, lecz teraz to nie miało większego znaczenia. Najważniejsze było znalezienie bezpiecznego miejsca, gdzie mogłabym się ukryć. Biegłam po chodniku jak najszybciej potrafiłam, próbując dostrzec światło u któregoś z domostw. Niestety nikt o 3 nocy nie przesiadywał nie śpiąc. Nie miałam już siły dalej biec lecz adrenalina w mojej krwi buzowała do tego stopnia, że mogłam pokonać maraton. Nie mogłam się zatrzymać. Ktoś mnie gonił, a właściwie to dwie osoby. Nie wiem dokładnie kto bo obaj, jeżeli to są mężczyźni mają na sobie kaptury. Wiem tylko tyle że byłam w niebezpieczeństwie i musiałam gdziekolwiek znaleźć schronienie...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz