Rozdział 8
Chłopak złapał się za obolałą głowę.
- Nie przejmuj się – odparł z lekkim uśmiechem.
Wpatrywałam się w niego zaskoczona. On po chwili mnie również zauważył i patrzył się szeroko otwartymi oczami. Nagle zdałam sobie sprawę, że jestem w samym ręczniku. Mokre włosy spadały mi na twarz, lekko dotykając jego przystojnej twarzy. Poczułam, jak gorące fale zalewają mi policzki.
- Calum, ja… - zaczęłam.
Nagle chłopak uśmiechnął się do mnie uroczo. Wyciągnął dłoń i wyjął z włosów grudkę błota.
- Cała szkoła już trąbi o twoim wielkim skoku w błoto – zaśmiał się.
- Świetnie – mruknęłam niezadowolona – Zaraz się okaże, że zostanę jakąś Błotną Panną.
- Dokładniej Błotną Lisicą.
Zmrużyłam oczy i roześmiałam się głośno.
- Lisicą? Kto to wymyślił?
- Pewnie jacyś idioci z pierwszych klas – Calum dotknął lekko kciukiem mojej rany na policzku. Pod jego dotykiem poczułam przyjemne dreszcze, a ból rozcięcia wyparował. Wydawało mi się, jakby studiował tą ranę. Miał zamyśloną minę i ciągle się tam wpatrywał. Nagle spojrzał się prosto w moje oczy. Uwielbiałam zatapiać się w jego czekoladowych. Po chwili pomógł mi wstać.
- Chodź, odprowadzę cię pod salę.
Zerknęłam na swój strój. Cud, że ręcznik się jeszcze na mnie trzymał.
- Chętnie, ale może najpierw się ubiorę? – zaśmiałam się nerwowo.
Calum spojrzał się na mnie, jakby dopiero teraz zauważył mój ubiór. Szybko odwrócił wzrok, a na jego policzkach wykwitły rumieńce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz